JUŻ za mną - piszę to z wielką ulgą - wielkie [jak dla mnie wielkie] przedsięwzięcie imprezowe, gdzie musiałam wykarmić około dwudziestki gości. Nie powiem, kosztowało mnie to trochę stresu, bólu głowy i nieprzespanych poranków, ale, ale chyba się udało....?
Z jednej strony - i to dosłownie na jednym stole - czarne oliwki podsuszane, oliwki z anchois i zielone oliwki z papryką - przyznam się, bez bicia, bezczelnie ze słoja. Ale znalazły się tam przeróżne pasty, a więc: pasta z awokado, hummus, domowy smalczyk [Justyno, wielkie dzięki!!!] oraz trzy na bazie serka twarogowego: z rzodkiewką i dymką; z jajkiem, pieczarkami, podsmażoną cebulką i dodatkiem tymianku oraz serowa [camembert, czarne oliwki]. Dla nieustraszonych fanów masła przygotowałam masło czosnkowe oraz masło z mixem słodkiej i ostrej papryki. A do tego dużo, dużo chleba.
Na stole głównym stanęły tortilla z pastą łososiową [wędzony łosoś zmieszany z serkiem twarogowym plus koperek i cytryna], cukinia z serem feta i piniolami, taca z maleńkimi kotlecikami mielonymi plus sosy [jogurtowo-czosnkowy i salsa]. Obowiązkowo sałatki: makaronowa z pieczonym kurczakiem i brokułami z sosem pesto, kuskus z pomidorami, ogórkiem i świeżą miętą oraz rukola z pestkami słonecznika i parmezanem.
Nie byłabym sobą, gdybym nie zapodała swojego evergreenu: babeczek z ciasta francuskiego z dodatkami. Tego wieczoru królowały "jako wkłady": fioletowa cebula macerowana uprzednio w miodzie i occie balsamicznym; gruszka plus camembert oraz szpinak z serem pleśniowym.
Kto jeszcze był głodny, dostał miseczkę chili con carne.... ;D
I jak to mówiła Julia Child: Bon apetit!!!
Z jednej strony - i to dosłownie na jednym stole - czarne oliwki podsuszane, oliwki z anchois i zielone oliwki z papryką - przyznam się, bez bicia, bezczelnie ze słoja. Ale znalazły się tam przeróżne pasty, a więc: pasta z awokado, hummus, domowy smalczyk [Justyno, wielkie dzięki!!!] oraz trzy na bazie serka twarogowego: z rzodkiewką i dymką; z jajkiem, pieczarkami, podsmażoną cebulką i dodatkiem tymianku oraz serowa [camembert, czarne oliwki]. Dla nieustraszonych fanów masła przygotowałam masło czosnkowe oraz masło z mixem słodkiej i ostrej papryki. A do tego dużo, dużo chleba.
Na stole głównym stanęły tortilla z pastą łososiową [wędzony łosoś zmieszany z serkiem twarogowym plus koperek i cytryna], cukinia z serem feta i piniolami, taca z maleńkimi kotlecikami mielonymi plus sosy [jogurtowo-czosnkowy i salsa]. Obowiązkowo sałatki: makaronowa z pieczonym kurczakiem i brokułami z sosem pesto, kuskus z pomidorami, ogórkiem i świeżą miętą oraz rukola z pestkami słonecznika i parmezanem.
Nie byłabym sobą, gdybym nie zapodała swojego evergreenu: babeczek z ciasta francuskiego z dodatkami. Tego wieczoru królowały "jako wkłady": fioletowa cebula macerowana uprzednio w miodzie i occie balsamicznym; gruszka plus camembert oraz szpinak z serem pleśniowym.
Kto jeszcze był głodny, dostał miseczkę chili con carne.... ;D
I jak to mówiła Julia Child: Bon apetit!!!
Smakowicie wszystko brzmi.. Na domowy smalczyk jakiś specjalny przepis? Bo ja tam ogólnie lubię, może bym jakąś zmianę podłapał...
OdpowiedzUsuńA taka impreza - wyzwanie, co? Kilka razy mi się zdarzyło - biada, jak by mi się kto wtedy napatoczył i chciał zakłócić cokolwiek. Miałem w rękach wielki nóż.. :-)
Żarty żartami, ale jest to przedsięwzięcie wykarmić na raz tyle osób. A jak się do tego dysponuje czterema palnikami i piekarnikiem, i chce się, żeby wszystko było świeże i na czas...
Dzięki, Desperate :D
OdpowiedzUsuńNiestety, przepisu na smalczyk nie posiadam, ale mogę załatwić ;D Sprawdzony oczywiście, od znajomej. Za to wczoraj kupiłam po raz pierwszy - na spróbowanie - smalczyk z boczkiem w Krakowskim Kredensie. I rzecz muszę, że nam zasmakował. Obowiązkowo z pajdą ciemnego chleba i kiszonym!
A impreza - tak, wiesz sam, to wyzwanie. Posiadam tyleż samu sprzętu kuchennego i takąż samą myśl z Tobą dzielę: żeby świeże i na czas... Lecz z każdą imprezą człowiek nabiera wprawy i już na przykład spotkanie "na dwie koleżanki i ja" to pikuś!
Ja przy okazjach takich, jak przygotowywanie imprezy zaczynam rozumieć, co ten Gordon Ramsey taki nerwowy i czemu jego kuchnia taka piekielna. Jakby mi się jakiś nieporadny kuchcik pętał pod nogami, też bym przekleństwa miotał ;-)
OdpowiedzUsuńA smalczyku z Kredensu nie jadłem. Sam robię z boczkiem, cebulką (albo szczypiorkiem), z majerankiem. Całkiem całkiem
Desperate,
OdpowiedzUsuńa mogę prosić o przepis?? Plisssss, plisssss :)
W sumie żaden przepis - kroję słoninę w drobną kosteczkę, smażę powoli, żeby się wytopiło wszystko co powinno. W międzyczasie dorzucam trochę boczku, też drobniutko pokrojonego. Doprawiam majerankiem, trochę pieprzu można sypnąć, trochę soli. Na koniec (żeby nie spalić) wrzucam cebulkę i trochę czosnku. Nie podam Ci proporcji, bo robię na przysłowiowe oko. Tyle, nic prostszego.
OdpowiedzUsuńWiem, że się smalec robi też z jabłkiem, ale nigdy nie próbowałem, chyba nawet nie jadłem. W każdym razie nie pamiętam..
Wiem, sama często robię coś "na oko". ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za podpowiedź!