To takie freudowskie zaczynać tuż po Nowym Roku, gdy zapewne wszyscy (albo prawie wszyscy) obiecują sobie poprawę, dietę lub cokolwiek innego, a ja tu z muffinami przed szereg.... No nic, trudno, zwłaszcza że muffiny zagościły u nas już na stałe - oczywiście, nie codziennie, jestem leniwcem ;)
A zaczęło się, wstyd przyznać, od pudełka. Pudełka dr O. Potem było jeszcze gorzej, bo postanowiłam ambitnie nie korzystać z pomocy dr O., tylko wykonać je samodzielnie. W tym celu wykorzystałam przepis z jednego z najpopularniejszych blogów. No i załamka. Klęska. Niewyrośnięte, spalone. Ale od czego ma się przyjaciół? Dzięki niezrównanej Kurze Domowej (baaaa!) posiadam wreszcie przepis na muffiny, które mi ...wychodzą. Tosiu, dziękuję! :)
/by Anulla/ |
Potrzebujemy więc:
* 2 szklanki mąki
* 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
* szczypta soli
* 2/3 szklanki cukru
* 1 jajko
* 1 szklanka mleka
* 100 g stopionego masła
A teraz dodatki: ponieważ wolimy muffiny w wersji "czekoladowej", zazwyczaj dodaję 2 łyżki kakao i ...paczkę czekoladowej posypki, bo normalna czekolada za szybko u mnie znika. Ale wiadomo, lepiej smakuje z czekoladą, gorzką, połamaną na drobne kawałki.
Dalej jest prosto i przyjemnie: "mokre" składniki mieszamy z "suchymi", następnie przekładamy masę do muffinek, mniej więcej do 3/4 ich wysokości, po czym wstawiamy do nagrzanego piekarnika, nastawiamy na 180 stopni i pieczemy ok 20 minut. Potem już tylko staramy się opanować, by nie wyjeść ich wszystkich...
Muffinki, to jedna z niewielu rzeczy, które mi wychodzą,, gdy się biorę za pieczenie. Pewnie też mam dobry przepis. Gotowanie - jak najbardziej. Z pieczeniem u mnie gorzej (chyba, że piekę mięcho ;-)). A muffiny się udają.
OdpowiedzUsuńJa do moich ścieram na grubych oczkach jabłko.
pozdrawiam
Ooooo, chętnie bym je zmodyfikowała wg Twojego przepisu!
OdpowiedzUsuńMam też gdzieś "w czeluściach" ze dwa przepisy na muffiny w wersji niedeserowej, w tym jeden z bakłażanem. Też mogą być ciekawe w smaku...
Pozdrowienia :)
Musiałbym odkopać przepisy... Podejrzewam, że nie różnią się od standardów, po prostu do gotowego ciasta dodaję jabłko - jedno-dwa na porcję. Nie wiem, jaką to czyni różnicę prawdę mówiąc, pewnie babeczki są bardziej wilgotne (wilgotne babeczki - dziwnie to zabrzmiało...).
OdpowiedzUsuńA niedeserowe też raz robiłem. Dodawałem drobno pokrojoną szynkę i chyba cebulkę. I musztardę w niewielkiej ilości. Fajna przekąska 'imprezowa' - do piwka jak znalazł :-)
Oj, zabrzmiało, zabrzmiało ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, dziś znów piekłam muffiny i tak mi przyszło do głowy, że oprócz muffin i "niemuffin" w "papilotach' można np serwować inne rzeczy... Np ciasto francuskie z nadzieniem czy jakkiekolwiek inne rzeczy... Hmmmm.... Zgrabnie i ładnie by to wyglądało na stole.
Pewnie tak. Do tego ciasto francuskie też mi wychodzi ;-)
OdpowiedzUsuń